Читать книгу Wiemy, że pamiętasz онлайн
61 страница из 116
Tego wieczoru rozejrzała się kilka razy więcej niż zwykle, zanim zrzuciła sukienkę na piasek. Potem weszła do rzeki. Były tam tylko ona, jej ciało przecinające lustro wody prostą kreską i głębina pod jej stopami. Wysoko na niebie przeleciało stadko czarnych ptaków, może kruków albo wron. Z oddali dobiegał warkot motorówki, a na drugim brzegu majaczyły pojedyncze domy.
Przepłynęła kółko i wkrótce wróciła do miejsca, w którym czuła pod stopami piasek i muł. Stanęła blisko brzegu i natarła włosy szamponem. Próbowała się skupić na uczuciu czystości i spokoju. Zazwyczaj robiła rundkę po całym zakolu, ale tym razem tylko się zanurzyła, spłukała pianę i szybko się wytarła.
Kiedy wracała, las wydawał się ciemniejszy. Gdzieś chrupnęła gałąź, jakiś ptak zatrzepotał skrzydłami w listowiu. W okolicy wciąż czaił się strach, czuło się obecność złego. W głębi lasu pojawiło się kilka nowo wywróconych drzew, a wykroty ziały czernią niczym bezgłośne krzyki samej ziemi. Czuła w sobie złość, nie podobało jej się, że pozwoliła sobie ulec temu nastrojowi.