Читать книгу Wiemy, że pamiętasz онлайн
62 страница из 116
Nie lubiła siebie takiej niespokojnej i słabej. Przystanęła w tym miejscu co zwykle, by zrobić zdjęcie zachodowi słońca. Niebo gorzało w dali za skałami, a rzeka niknęła na północnym zachodzie. Ten sam wycinek świata, wieczór w wieczór, przez całe lato, a mimo to każda fotografia była inna. Jakby krajobraz nieustająco się zmieniał, inne było światło, inne chmury i inny czas. Było w tym coś ulotnego i zarazem kojącego.
Miejsce to znajdowało się niedaleko domu Svena Hagströma. Taśma policyjna już zniknęła. Sofi widziała podupadłą chałupę nieco po skosie i z góry. Spojrzała na blaszany dach, na którym tkwiła stara antena telewizyjna. Potem przeniosła wzrok na werandę na tyłach budynku oraz okno, za którym, jej zdaniem, mieściła się sypialnia. Wyobraziła sobie tego starego człowieka żyjącego tam sam jak palec. Musiał stawać w tym oknie, za na wpół zaciągniętą zasłoną. Śmierć niosła ze sobą całkowitą ciszę. Oznaczała jakieś nigdy więcej i niechcące przeminąć potem. Sofi nie mogła przestać sobie wyobrażać, co mogło się stać.