Читать книгу Afekt онлайн
102 страница из 145
– Okej.
Chłodna, krótka odpowiedź była tym, czego się spodziewała.
– A co ze mną? – odezwała się Zawada.
– Będziesz obserwować. A jeśli ci się uda, dorzuć cegiełkę do…
– Do zniszczenia tej kobiety?
– Tak – odparła bez wahania Joanna, a potem się rozłączyła.
Stała na przejściu dla pieszych, patrząc na czerwone światło na sygnalizatorze. Dopiero po chwili uświadomiła sobie, że nie wcisnęła przycisku.
Czuła, że Halski mówi prawdę, ale jednocześnie miała wrażenie, że sama stoi po złej stronie barykady. Bez względu na tę konkretną sprawę powinna pomagać kobietom takim jak Piechodzka, a nie doprowadzać do ich upadku.
– Kurwa mać… – mruknęła.
Mężczyzna, który zatrzymał się obok, spojrzał na nią pytająco.
– Wszystko w porządku?
– Frustruje mnie bycie pieszą.
Światło zmieniło się na zielone, a Joanna od razu ruszyła przed siebie. Po kilku minutach była już w okolicy KMK, a potem wjechała na górę i usiadła w swoim gabinecie. Wyciągnęła nogi na biurko, odpaliła kawałek These Colours Don’t Run Iron Maiden i postarała się nieco zrelaksować.