Читать книгу Afekt онлайн
103 страница из 145
Z każdym dźwiękiem było coraz lepiej. Skupiała się na tym, że wykonuje swoją robotę najlepiej, jak potrafi, a na poparcie tez Asianny nie było ani jednego dowodu.
Kilka kawałków później Chyłce udało się odzyskać równowagę, nad którą niegdyś musiałaby popracować znacznie dłużej i w towarzystwie tequili. Poczucie stabilności życia z Zordonem dało jej jednak więcej, niż się spodziewała. Uświadomiła sobie, że jej wcześniejsze balansowanie na krawędzi wynikało także z tego, że nie miała nikogo, kto pomógłby jej znaleźć środek ciężkości. Teraz było inaczej.
Ściągnęła nogi z biurka i zauważyła, że dzwoni jej komórka. Zerknąwszy na wyświetlacz, zobaczyła napis „MÓJ UKOCHANY”, który Zordon sam wprowadził dziś rano.
Kontaktował się zdecydowanie za szybko, by mieć dla niej dobre wieści.
– No? – spytała, podnosząc się z krzesła.
– Dziwna sprawa.
– Znaczy?
– Aśki nie ma dziś w pracy, więc podjechaliśmy pod jej blok. To niedaleko, też na Bielanach…
– I? – odezwała się Joanna. – Do rzeczy, Zordon.
– Pod wejściem stoi czarne bmw, siódemka. Blachy z Ochoty. Dokładnie to samo, którym jechaliśmy do Belwederu.