Читать книгу Afekt онлайн
110 страница из 145
Aśka oparła się plecami o okno i odchyliła głowę.
– I w imię czego? Wdzięczności ze strony prezydent i jakiejś zapłaty?
Utkwiła w nim nieruchomy wzrok, nadal nie odpowiadając. Kordian zaś zaczął się zastanawiać, czy nie wybrał zbyt delikatnej strategii. Miał wytoczyć najcięższe działa, zamiast tego starał się odwołać do jej racjonalności.
– Ile ci zapłacili? – spytał wprost.
– Nic.
– Pewnie – odparł pod nosem. – Lepiej zastanów się, czy niszczenie tego wszystkiego, co teraz masz, jest tego warte.
Westchnęła cicho, a potem podeszła do jednej z szafek przy telewizorze. Przez moment czegoś szukała, odwrócona tyłem do prawników.
– Masz jeszcze szansę, żeby się wycofać – nie poddawał się Kordian. – I nie odejdziesz z niczym. Halski nie jest w stanie zaproponować ci wiele, ale jeśli go przycisnę, może zgodzić się na więcej niż pierwotnie.
Aśka odwróciła się i podeszła do stołu, trzymając w ręce białą kopertę A4.
– Muszę tylko wiedzieć, co ci obiecali – dodał Oryński.
– To – odparła Piechodzka i położyła na stole kopertę.