Читать книгу Balsamistka онлайн
48 страница из 73
Dziesięć lat temu wyszedł z biura i ruszył schodami w dół. Jakaś jego część chciała uciec, nie oglądając się za siebie, inna była pełna buntu i gniewu z powodu bezradności i poczucia, że oficjalnie i z przyzwoleniem ludzi, z którymi od lat pracował, został wrobiony oraz odarty ze wszystkiego, co miał.
Pojechał do domu, do Anny. Wtedy jeszcze była zdrowa. Podała mu kolację i o nic nie pytała. Cudowna kobieta, wiedziała, że ostatnią rzeczą, której wówczas chciał, było rozbieranie tego, co się stało, na czynniki pierwsze. Odczuwał ogromne znużenie i jedyne, czego pragnął, to wtulić głowę w poduszkę i zasnąć. Poszedł do sypialni, rozebrał się i wsunął w miękką pościel. Żona przyniosła mu krople na serce i walerianę, które zawsze stały w domowej apteczce na wypadek wzmożonej pracy, stresu i trudnych spraw. Miał problemy z sercem. Zasnął i spał wiele godzin. Kiedy się obudził, postanowił zrobić to, co robił zawsze, gdy życie zaczynało go przerastać. Pojechał w góry wędrować po swoich ulubionych szlakach, wspinać się na szczyty, pobyć w ciszy, ukoić ciało i duszę pięknymi widokami. Góry zawsze dawały mu poczucie wewnętrznego wyzwolenia i oczyszczenia. Wrócił spokojniejszy i zdystansowany. Pogodzony z losem.