Читать книгу Balsamistka онлайн
52 страница из 73
– Rozwiodłeś się?
– Tak. Żona mnie nie chciała. Ale ja też doszedłem do wniosku, że chcę czegoś innego. Dzieciaki wyszły z domu, mają swoje życie. – Wsypał do kubka dwie łyżeczki cukru i zamieszał.
– Nie szkoda ci? Fajną miałeś żonę.
– Nie chciała mnie już. – Machnął ręką. – Lilka też jest fajna. Ale chciałem o czym innym.
– Nie wracajmy do tamtej sprawy.
– Słuchaj, Wiktor, przepraszam. – Jakub posłał mu wymowne spojrzenie. – Wtedy były naciski z góry. Zagrozili mi. Bałem się. Naprawdę. A znasz mnie i dobrze wiesz, że nie tak łatwo mnie przestraszyć. Jednak naprawdę się bałem. Nastraszyli mnie na długie lata.
– Żartujesz.
– Nie. Moja córka była na studiach. Mówili, że może ich nie skończyć, jeśli będę z kimkolwiek rozmawiał o tym, co się wydarzyło. A potem zadzwonili do Hanki. Cała się trzęsła, gdy wróciłem do domu. Paliła papierosy. Płakała.
– Rozumiem. Dajmy spokój.
– Chciałem ci o tym powiedzieć już dawno. Męczyło mnie to.
– Mogłeś nadal tutaj pracować? Po czymś takim?
– A jakie miałem wyjście? Przecież nigdzie by mnie nie przyjęli. A poza tym musiałem utrzymać rodzinę.