Читать книгу Łowca cieni онлайн
101 страница из 128
– Nie wątpię – stwierdza sucho teściowa, wycierając jedną rękę o fartuch. – Ale czy policja kryminalna to rzeczywiście dobre miejsce pracy dla młodej matki?
Jej głos jest bezbarwny, a spojrzenie utkwione w marchewce. Mięśnie w żylastych ramionach rytmicznie poruszają się pod skórą, gdy kroi i kroi bez końca. Pomarańczowe talarki układają się w wielką górę na drewnianej desce.
– Lubię swoją pracę. Poza tym potrzebujemy pieniędzy.
Britt-Marie wyciąga rękę, aby dotknąć ramienia Maj, coś ją jednak powstrzymuje. Stoi w miejscu ze wzrokiem utkwionym w chudych plecach teściowej.
– Posłuchaj – mówi dalej. – Wiem, że kiedy Björn był mały, postanowiłaś zrezygnować z pracy. I ja to rozumiem. Ale teraz jest inaczej.
Nóż zatrzymuje się w pół ruchu. Britt-Marie uzmysławia sobie, że poruszyła najbardziej drażliwy temat, stanowiący absolutne tabu w rodzinie jej męża.
„Straszliwych wakacji”.
– Postanowiłam zrezygnować z pracy, tak uważasz, tak? – pyta Maj.
– Myślałam, że…
– Ja nie miałam wyboru, moja droga. Sądzisz, że nie chciałam chodzić codziennie do pracy i wracać do wysprzątanego domu, w którym co wieczór czekałby na stole obiad? Kto nie chciałby żyć jak facet? I może tak by było, gdyby nie pojawił się Björn i Ragnar nie umarł, i gdyby w tamto straszliwe lato wszystko się nie posypało.