Читать книгу Łowca cieni онлайн
110 страница из 128
Po kolacji bierze prysznic, ponieważ w mieszkaniu jest duszno i po ciepłej herbacie zrobiło jej się gorąco. Zastanawia się nad włączeniem na krótko telewizora w sypialni, w końcu jednak postanawia nie ryzykować – bo gdyby Lena się teraz obudziła, minęłoby kilka godzin, zanim znów by zasnęła. A przecież jutro – niezależnie od tego, czy się wyśpi, czy nie – za piętnaście ósma zaczyna się poranna zmiana.
Uchyla lekko drzwi na balkon, aby wpuścić trochę świeżego powietrza, i kładzie się do łóżka, by jeszcze chwilę poczytać. Jednak pod wpływem zmęczenia opadają jej powieki, odkłada więc książkę i gasi lampkę.
Szybko zapada w sen.
Ciało się odpręża, ból w plecach znika, zastąpiony miłym poczuciem nieważkości.
Śni się jej, że Lena siedzi w swoim foteliku i bawi się drogim zegarkiem, który Margareta dostała od swojej mamy pod choinkę. Lepkie paluszki ściskają błyszczący przedmiot, w końcu dziewczynka zaczyna uderzać nim mocno o blat stolika.
Margareta próbuje ją powstrzymać, ale ilekroć wyciąga rękę po zegarek, nie może go dosięgnąć. Jakby te nędzne centymetry dzielące jej palce od niego były nieskończenie długie.