Читать книгу Łowca cieni онлайн
62 страница из 128
– Zobacz! – mówi Erik, unosząc nóż. Na jego końcu jest nabity kawałek sera.
– Ale jesteś zdolny – bąka Britt-Marie i podchodzi do ekspresu, aby nalać sobie kawy.
– Czy moglibyśmy ustalić, że nie przyjmujemy gości przed dziewiątą rano? – kontynuuje najspokojniej, jak potrafi.
– Przecież nikt go nie zapraszał – broni się Björn.
Britt-Marie obrzuca go przeciągłym spojrzeniem, po czym stawia kubek na szafce i wyjmuje z lodówki jajka i szynkę.
– Mam nadzieję, że dzisiaj w pracy będziesz miała coś ciekawszego do roboty niż sortowanie papierów – mówi Björn, a potem odgryza kęs kanapki z serem.
– Na pewno – bąka jego żona.
Lecz gdy wchodzi do swojego pokoju na trzecim piętrze, na jej biurku leży świeża sterta dokumentów. Równie wysoka jak wczorajsza. Britt-Marie siada na krześle i czuje, jak wzbiera w niej irytacja.
Po chwili pojawia się Roger Rybäck. Jego strój jest dzisiaj mniej formalny – marynarkę zastąpiła skórzana olimpijka.
Ten faluńczyk czuje się tu już jak u siebie, przemyka jej przez głowę. Chyba ani przez chwilę nie wątpi, że tu jest jego miejsce i że pasuje do reszty. I wie, że nigdy nie będzie musiał spędzić całego dnia na segregowaniu papierów.