Читать книгу Łowca cieni онлайн
63 страница из 128
– Czołem! – odzywa się Rybäck, gładząc swoje wiewiórcze ogonki. – Jak leci?
– Dzięki, w porządku – mówi Britt-Marie z braku lepszej odpowiedzi. Bo przecież nie może mu wyjawić, jak naprawdę się czuje. Że z wściekłości kłuje ją i boli żołądek, jakby na śniadanie zjadła potłuczone szkło, a nie jajecznicę na szynce.
Rybäck zdejmuje skórzaną kurtkę, siada na swoim krześle i patrzy jej w oczy.
– Posłuchaj, jeśli o to chodzi – wskazuje na jej biurko i mówi dalej: – nie mam pojęcia, dlaczego on to robi.
– Ja też nie.
– To bardzo dziwne, biorąc pod uwagę braki kadrowe i tak dalej. Przecież tym powinna raczej zająć się ta Lagerman.
– No – potwierdza z przekonaniem Britt-Marie i przenosi wzrok za okno, starając się nie myśleć o upokorzeniu i o tym, że jest tu niemile widziana. Wreszcie jej spojrzenie, niczym zbłąkany ptak, zatrzymuje się na budynku kina naprzeciwko.
– Napijesz się kawy? – pyta Rybäck.
Britt-Marie prostuje się i nie bez trudu powróciwszy duchem do pokoju, spogląda na sympatycznego faluńczyka. Rybäck uśmiecha się, skóra na policzkach mu się marszczy, powodując, że piegi zbijają się jak ryby w sieci.