Читать книгу Sąd Ostateczny онлайн
16 страница из 55
– Pomysł godny rzeźnika. Nie sądzisz, de Mornay?
Zamiast odpowiedzieć, dziesiętnik spytał z niedowierzaniem:
– Mamy ich potopić? Wszystkich?
Kilka minut później dowódca razem z pozostałymi uczestnikami Karolowego nabożeństwa znalazł się na kamiennym nabrzeżu. Widok był niezrównany, a scena mogłaby ilustrować Apokalipsę Janową. Rozochoceni żołnierze, wymachując mieczami, toporami i włóczniami, pędzili wzdłuż Mozy przerażonych ludzi. W tłumie przemieszali się bezładnie mieszczanie, księża i zakonnicy, żołnierze i szlachta.
Wrzaski żołdaków przeplatały się z odgłosami razów, trzaskiem płonącego drewna, pluskiem wody, hukiem wystrzałów, płaczem i błaganiem o litość starców, kobiet i dzieci. Dowódca oddziału, prowadząc kilku swoich ludzi wzdłuż nabrzeża, pomyślał, że gdyby ktoś nie wiedział, co się dzieje w mieście, i usłyszał ten dźwięk z daleka, mógłby sądzić, że w Dinant zapadła się ziemia, a z powstałej dziury dobywają się odgłosy piekła.
W ogarniającym miasto szaleństwie można było jednak dostrzec metodę. Ktoś zadbał o to, by dostarczyć oprawcom postronków do wiązania ofiar. Ktoś wydał im polecenie, by zdzierali ze skazańców ubrania. Ktoś wreszcie nakazał im wiązać ludzi w pary. Plecami do siebie, by szybciej tonęli.