Читать книгу Sąd Ostateczny онлайн
22 страница из 55
Dziewczynka miała pewnie nie więcej niż czternaście lat. Czerwona sukienka ze srebrną lamówką przy mankietach i dekolcie, którą wybrał dla niej ze stosu ubrań, była na nią za duża. Głęboka purpura pięknie kontrastowała z jasną skórą. Wybrał bardzo drogą suknię, z tkaniny barwionej czerwienią z rozkolców, utrwalaną ałunem. Purpura – kolor władzy i świętości, znak potężnej siły życia, namiętności i płodności. Ale dziewczynce o jasnej cerze, jasnych źrenicach i rudych lokach, rozpuszczonych teraz i sięgających połowy pleców, daleko było do władzy. Bliżej może do świętości, takiej bezbronnej, oczekującej gwałtu i pohańbienia.
Ruchem dłoni nakazał, by podeszła. Ruszyła posłusznie w jego stronę z braciszkiem uczepionym sukni. De Mornay podskoczył, oderwał dłonie chłopczyka od fałdów sukni, podniósł go bez wysiłku i postawił pod ścianą. Chłopczyk nie krzyczał ani nie płakał. Szeroko otwartymi bursztynowymi oczami patrzył na sunącą somnambulicznie siostrę. Dowódcy przez chwilę zdawało się, że dziecko się uśmiecha, jakby zadowolone z obrotu zdarzeń.