Читать книгу Sąd Ostateczny онлайн
32 страница из 55
Choć nigdy nie zrealizował swego pomysłu, już samo myślenie o nim pozwoliło mu dojrzeć intelektualnie. I to na tyle, że na zawsze porzucił ton drwiny z Kościoła i jego teatralnych oraz mistycznych praktyk, uznając, iż są one naturalnym elementem akceptowanego przez wierzących porządku rzeczy oraz zrozumiale wpisują się w to, co wynika z teorii mitu.
Gdy skończył trzydzieści dwa lata, zajął się nauką dawnej szermierki. Stopniowo poznawał oraz doskonalił techniki władania piętnastowiecznym mieczem, siedemnastowiecznym rapierem i szablą. Szybko robił postępy, ale nie była to praktyka sportowa i nie służyła medalowej rywalizacji. Trenował dla siebie i cieszyło go przede wszystkim to, że w wolnym czasie może rozwijać umysł i ciało. Oczywiście szermierka przydawała się też na planie filmowym. W tych czasach trudno o scenariusz, w którym nie ma choćby jednej bijatyki z użyciem białej broni. Najbardziej jednak cieszyło go to, że mógł zrobić coś nie dla pieniędzy ani poklasku, a jedynie po to, by doskonalić poznawane techniki. Teraz, na planie Sądu ostatecznego, międzynarodowego projektu współfinansowanego z kilku europejskich źródeł, zarówno zdobywana z ateistycznych pobudek wiedza o kwestiach teologicznych, jak i praktyka szermiercza były bardzo pomocne. Szermierka do tego stopnia, że sam opracował układy swoich pojedynków i walk. Erudycja teologiczna pomogła mu z kolei wyrobić sobie własne spojrzenie na postać, którą grał. Sądził, nie bez racji, że jego bohater dzięki temu nie będzie sztuczny ani upozowany. Jeśli on, aktor, rozumie wątpliwości teologiczne i problem kryzysu wiary, jego bohater będzie przekonujący w swych wahaniach i wyborach. Z tego zaś wynikną konkretne korzyści, choćby takie jak wymarzona przez aktorów i inscenizatorów psychologiczna prawda postaci.