Читать книгу Sąd Ostateczny онлайн
37 страница из 55
Lilian odpowiadała łagodnym tonem, tak jak zwykło się mówić do znerwicowanego dziecka:
– Po prostu pytaj. Pytaj, co o tym myślą. Czy to według nich dobry pomysł, żeby wieszać kopię tryptyku na dworcu, czy im się to podoba.
Znów chwilę się namyślała, a ten namysł w oprawie jej doskonałej urody wydał się MacEwanowi bardzo pociągający. Potem podrapała się w policzek pod złotym łańcuszkiem i uzupełniła:
– A może lepiej spytaj, czy to ich wkurza.
Ian bronił się słabo, prowadzony niczym ofiara na ołtarz:
– Czy to muszę być ja? Wzięłabyś jakiegoś dziennikarza…
Lilian machnęła dłonią, ucinając dyskusję, i odpowiedziała wytrenowanym w wydawaniu reżyserskich poleceń głosem, tak jakby kierowała swoją kwestię nie tylko do MacEwana, ale do całej ekipy. Doskonale wiedziała, że MacEwan musi trochę pogwiazdorzyć. W ten sposób się koncentrował, a na planie dawało to znakomite rezultaty. Ksiądz Michał się nie wtrącał. Był już świadkiem wielu takich scen i wiedział, że to nieodzowny rytuał. Coś w rodzaju tańca kanibali poprzedzającego konsumpcję ciała misjonarza: