Читать книгу Wzgórze Wisielców онлайн
53 страница из 110
– Kaszmirowy – zauważył. – Musiał cholernie dużo kosztować. Z całą pewnością denatowi nie brakowało pieniędzy. – Posługując się małą pęsetą, podniósł lewy mankiet koszuli ofiary. – Zegarek też wściekle drogi. – Opuścił mankiet, zanim Huldar, Erla czy Lína zdążyli się przyjrzeć. Zresztą i tak niewiele by to zmieniło, bo żadne z nich nie miało pojęcia o artykułach luksusowych.
– Za to gwóźdź w jego piersi wygląda na taki, który można kupić w pierwszym lepszym markecie budowlanym. – Patomorfolog pochylił się nad zwłokami, żeby obejrzeć główkę gwoździa, po czym wyprostował się, robiąc miejsce dla swojego asystenta, który podszedł z nieodłączną w takich razach kamerą.
– Co go zabiło, gwóźdź czy sznur?
Z miny Erli trudno było wywnioskować, którą przyczynę śmierci by wolała.
– Sznur – rozległ się kobiecy głos. – To oczywiste. Ma wykrzywioną twarz i wystający ciemny język. To typowy wygląd ofiary powieszenia. – Lína zaróżowiła się pod maską, gdy lekarz spojrzał na nią z uniesionymi brwiami, nieprzyzwyczajony, żeby mu przerywano. Erla, z kolei, spurpurowiała ze złości w reakcji na nietaktowną uwagę, przez którą ona wyszła na ignorantkę.