Читать книгу Wzgórze Wisielców онлайн
57 страница из 110
– Nie lepiej wyjść i kupić coś na mieście? Wrócimy za kilkadziesiąt minut, góra za godzinę. Zresztą nie ma powodu, żeby u nas siedział. Freyja jak najbardziej może zająć się dzieckiem. Ten typ w niczym nie pomaga, o ile mi wiadomo. Niepotrzebnie zajmuje miejsce.
– Nie masz racji. To porządny gość.
Huldar ugryzł się w język, żeby nie rzucić złośliwej uwagi, że Gudlaugur ocenia Didrika przez pryzmat jego urody. Tego rodzaju żart nie zostałby dobrze przyjęty, zwłaszcza że ich przyjaźń jeszcze nie wróciła do dawnej serdeczności. Z winy Huldara. Odkąd Gudlaugur powiedział mu, że jest gejem, Huldarowi trudno było zachowywać się przy nim naturalnie. Nie dlatego, że nie akceptował jego orientacji seksualnej – nic podobnego. Po prostu bardzo się starał go nie urazić. Ciągle się bał, że powie albo zrobi coś, co zostanie źle zrozumiane, więc jego zachowanie stawało się jeszcze bardziej wymuszone i nienaturalne.
– Spróbuj zatrzymać ich do naszego powrotu – powiedział zamiast tego. – Po drodze kupię coś dla dzieciaka. Hamburgera albo pizzę, albo jedno i drugie.