Читать книгу Wzgórze Wisielców онлайн
60 страница из 110
Jedynym wyjątkiem była Sigrún. Zamiast siedzieć, kręciła się jak w ukropie między dziećmi, próbując powstrzymać je przed połknięciem kluczy do domu, ciskaniem szkła w inne dzieci, przewracaniem przedmiotów i bójkami o najbardziej pożądane zabawki. Spędziła pół godziny, doprowadzając się do porządku przed przybyciem gości, ale teraz wyglądała, jakby przetoczyło się po niej tornado. Nie poprawiało to jej nastroju.
Thormar asystował jej najlepiej, jak potrafił, zastanawiając się przy tym, dlaczego nie poprosiła o pomoc swojego nastoletniego syna Fannara. Dzieciak jak zwykle siedział przyklejony do komputera w swoim pokoju, ale z pewnością by mu nie zaszkodziło, gdyby się od niego oderwał. Thormar jednak dobrze wiedział, że lepiej się w tej sprawie nie odzywać. Był tylko ojczymem chłopca i nie utrzymywał z nim bliskich relacji. Trudno utrzymywać jakąkolwiek relację z kimś, kto większość czasu spędza zamknięty w swoim pokoju.
Thormar zerknął ukradkiem na Sigrún. Widząc, że pochyliła się nad małą dziewczynką, żeby wyplątać z jej włosów lizaka, skorzystał z okazji. Musiał ponownie obejrzeć to nagranie! Może tym razem zauważy coś, co potwierdzi, że ktoś sobie zrobił głupi dowcip. To nie mogła być prawda. Przechylił wyświetlacz, osłaniając go przed światłem żyrandola.