Читать книгу Wzgórze Wisielców онлайн
61 страница из 110
Obraz był ciemny, jakby filmowany w nocy. Mimo tego Thormar rozpoznał swojego przyjaciela. Helgi miał na sobie ten sam płaszcz co wczoraj wieczorem, gdy robili rundkę po barach, tylko na jego piersi widać było jakąś białą serwetkę, której Thormar wcześniej nie zauważył. Stracili Helgiego z oczu w trakcie wieczoru, może więc jego przyjaciel założył ją po tym, jak się rozdzielili. A już sznura wokół szyi nie miał z całą pewnością.
Ale to nie sznur ani serwetka – jeśli faktycznie chodziło o serwetkę – zaniepokoiły czy wręcz przeraziły Thormara, lecz to, co stało się później. Trzymał telefon tak blisko twarzy, jak tylko się dało, żeby nie utracić ostrości widzenia.
Przed obiektywem pojawiła się ubrana w rękawiczkę dłoń, która popchnęła Helgiego. Jego oczy i usta ze zdziwienia zaokrągliły się jak litera O, gdy spadał do tyłu i znikał z ekranu. Po chwili zmienił się kadr i teraz widać było ciemny zarys zawieszonego w powietrzu mężczyzny, który machał nogami i rozpaczliwie próbował chwycić pętlę zaciśniętą wokół szyi. Ruchy kończyn stały się jeszcze bardziej gwałtowne, po chwili jednak ustały. Ramiona opadły bezwładnie po bokach, nogi zwisły pionowo, a mężczyzna obrócił się powoli najpierw w lewo, a później w prawo. Na tym nagranie się kończyło.