Читать книгу Śpiewaczka онлайн
59 страница из 80
– Cześć, Grześ – odpowiedziała.
Ona też chciała go skomplementować, ale bała się, że zabrzmi to sztucznie.
– Wchodź – rzuciła.
– Mam dla ciebie taki drobiazg. – Wręczył jej czerwoną różę i likier Limoncello z okolic Sorrento, miasta z pieśni neapolitańskiej. Niedawno śpiewali ją razem na głosy w holu uczelni, raz po raz wybuchając śmiechem. Butelka Limoncello miała kształt kontrabasu. To było w jego stylu.
– Chyba musimy powtórzyć w duecie Wróć do Sorrento – powiedziała Eliza, odbierając prezent.
Później zajadali się spaghetti bolognese, jedyną potrawą, która zawsze Elizie wychodziła. Do makaronu podała chianti. Było wyśmienite, a muzyka Pata Metheny’ego wprawiła ich w dobry nastrój. Z każdym łykiem wina niepokój Elizy topniał, przy drugiej butelce poczuła nawet euforię.
Po dwóch godzinach rozmowy nagle zapadło milczenie. Pat Metheny, jakby wyczuwając nastrój chwili, też przestał grać. Grzegorz chwycił Elizę za rękę i wyszeptał:
– Zakochałem się w tobie.
Chciała też mu to powiedzieć, ale nie potrafiła być tak prostolinijna. Wpatrywała się w niego bez słowa. Nie czekał na odpowiedź, tylko przyciągnął ją do siebie i zaczął całować. Zamknęła oczy. Jego oddech przyspieszył, a ręce delikatnie zsunęły się na jej biodra.