Главная » Brud читать онлайн | страница 54

Читать книгу Brud онлайн

54 страница из 103

– Możesz już wejść – powiedziała zachrypniętym szeptem.

– Wedle życzenia. – Uśmiechnął się.

Poruszał się miarowo, ale coraz szybciej. Ola zmieniła pozycję, lubiła być na górze. Jej piersi kołysały się rytmicznie. Dłonie Zyberta wędrowały po jej ciele. Piersi, biodra, ręce, dotykał ich setki razy. Nagle Ola wyprężyła się i głośno westchnęła.

– Zatrzymaj się na chwilę – wymruczała i pozostała tak przez kilkadziesiąt sekund. Otworzyła oczy i spojrzała na Wiktora.

– A pan, dlaczego nie kończy razem ze mną, redaktorze? – zapytała, filuternie się uśmiechając.

Drugi raz był mocniejszy. Ola poruszała się coraz szybciej, zataczając lekkie półkola biodrami. Dochodząc, złapał ją za kark lewą ręką, prawą przytrzymując biodro. Po chwili cichy jęk zadowolenia wypełnił przestrzeń barki. Dziewczyna przekręciła się na bok i usnęła, Zybert leżał obok i jeszcze przez chwilę ciężko oddychał. Ocknęli się po kilkudziesięciu minutach.

– Właściwie, jakim cudem tu weszłaś? Layla nawet nie szczeknęła.

– Chyba mnie już poznaje.

Правообладателям