Главная » Brud читать онлайн | страница 55

Читать книгу Brud онлайн

55 страница из 103

– Zdrajczyni, później z nią porozmawiam. Napijesz się wina? W sumie to od tego mieliśmy zacząć.

– A która jest? O dziewiątej mam spotkanie w centrum.

– Kwadrans po siódmej.

– To polej, Zibi, jeszcze zdążę.

Wiktor sięgnął po butelkę, a primitivo zakręciło się w kieliszku. W pobojowisku na podłodze znalazł dżinsy i sweter i wyszedł na pokład.

– Chodź na taras, jest przyjemnie ciepło – rzucił.

Siedział przez chwilę sam, gapiąc się w przestrzeń portu, powoli wypełnianą przez półmrok. Po chwili Ola, już umalowana i z powrotem w obcisłej małej czarnej, dołączyła do niego. Siedzieli w milczeniu, wpatrzeni w wodę.

– Słyszałeś o Milenie? – Kobieta w końcu przerwała ciszę.

– Nie, co u niej? – zapytał Wiktor, który na dźwięk tego imienia lekko zadrżał, a potem w oku błysnęło mu zaciekawienie.

– Nieźle się urządziła. Wyjeżdża do Stanów, będzie korespondentką.

Milena Górska, filigranowa, błękitnooka brunetka niewielki wzrost rekompensowała noszeniem butów na absurdalnie wysokich obcasach. Wiktorowi wpadła w oko od razu, gdy zaczął pracować w redakcji codziennego magazynu reporterów. To ona do niego zadzwoniła po tym, jak przeczytała kilka tekstów, które napisał do kroniki kryminalnej, i ściągnęła go do News 24. Po pierwszym kolegium redakcyjnym wiedział, że chciałby ją zaciągnąć do łóżka, po drugim to ona wyszła z inicjatywą. Zaczęli się spotykać, zanim Zybert przepracował miesiąc w firmie. Świetnie się dogadywali, więc po roku Wiktor wprowadził się do jej mieszkania na Iwickiej.

Правообладателям