Читать книгу Brud онлайн
61 страница из 103
Kierowca włączył kierunkowskaz i powoli wyjechał na skrajny lewy pas. Łatwo poszło, bo przepuściły go dwie inne taksówki. Poruszali się w ślimaczym tempie. Ola wyglądała przez okno, zastanawiając się, czy dać znać szefowi, że się spóźni.
Uznała, że jeśli będzie chciał, to sam się odezwie. Wyjęła z torebki telefon. Włączyła aparat i sprawdziła, czy nie musi poprawić makijażu. Przez chwilę błądziła myślami po kolejnych tematach, nad którymi pracowała.
W końcu taksówka zatrzymała się przy budynku Ministerstwa Sprawiedliwości, przy Koszykowej. Ola zapłaciła i wysiadła tuż przed wejściem do restauracji Sprytna Gęś. Szyld z napisem i delikatnie zarysowanym konturem ptaka był mały, jakby właściciel lokalu nie chciał nikogo specjalnie informować o lokalizacji knajpy. Dziewczyna pchnęła ciemnoszare drzwi z czarnym uchwytem, stylizowanym na gęsią szyję. W restauracji panował lekki półmrok, wystrój był niemalże ascetyczny. Czarne krzesła i stoliki ustawione na szarej podłodze, ciemnobrązowe kotary na ścianach i punktowe oświetlenie: wszystko to tworzyło atmosferę dyskretnej elegancji.