Читать книгу Brud онлайн
65 страница из 103
– Nie bądź pazerna. Jeśli twoja robota im się spodoba, na pewno nie obędzie się bez premii.
– Trzynaście plus premia i mogę się zabierać do roboty. Aha i płacisz mi też za nieobecność w redakcji w czasie, gdy pracuję na boku.
– Umowa stoi!
– Ale dlaczego dowiaduję się o tym tutaj, w takich przyjemnych, nie powiem, ale jednak nieprzystających do tematu okolicznościach?
– Nie chciałem o tym rozmawiać w redakcji. To po pierwsze. Po drugie, chodzi też o to, by jak najmniej ludzi wiedziało, że nasi dziennikarze zajmują się tworzeniem materiałów sponsorowanych na zamówienie z zewnątrz. Dlatego będziesz pracowała u nich.
Ola doskonale wyczuła fałsz w głosie naczelnego, ale nie dała tego po sobie poznać. Kłamstwa grubego to jedno, a kasa do zgarnięcia drugie. Uznała, że nie będzie się tym przejmowała. Dopóki płacą.
– Kiedy zaczynamy nagrania?
– W poniedziałek o piętnastej masz spotkanie, wtedy przyjadą pierwsi przedstawiciele. – Graczkiewicz splótł palce na brzuchu.
– Kto to?
– Część to Polacy, kilku Czechów, Rumuni, Bułgarzy… Konkretni, z kasą i planami. To dla nich dopiero początek wchodzenia na polski rynek. Aha, spotkanie jest w hotelu Rialto. – Z zadowoleniem klepnął ją w kolano.