Читать книгу Brud онлайн
66 страница из 103
Zagotowała się w myślach ze złości i chciała coś powiedzieć, ale w tym momencie Stefan dopił resztkę whisky i sięgnął po kartę. Nie mogła się skupić, zamówiła więc pierwsze lepsze danie. Czuła rosnące obrzydzenie, intuicja znowu jej nie zawiodła. Na szczęście kelner błyskawicznie podał przystawki. Świeże figi z gęsią watróbką i cieniutkie gofry z musem z czarnego kawioru.
– Widzisz, moja droga, takie talenty jak ty trzeba ostro promować. Za rzadko się pokazujesz w mediach, nie sądzisz? Moim zdaniem stać cię na więcej. Mógłbym ci pomóc, wesprzeć radą, kontaktami… – Graczkiewicz coraz bardziej się rozkręcał. – Mogę otworzyć ci drogę do mediów krajowych…
– Takich jak ja są tam tabuny, więc nie sądzę, ale dzięki za troskę – odpowiedziała z kwaśnym uśmiechem Ola. – Zresztą nie lubię być małpą w cyrku.
– Z twoimi warunkami i inteligencją będziesz gwiazdą w ciągu roku! Musisz mi tylko zaufać, musimy zacząć bliżej współpracować… – powiedział Stefan, oblizując palce.
Tłuszcz z wątróbki ściekał mu po dłoni. Otarł usta, lubieżnie cmokając. Ola zjadła zaledwie kilka kęsów i uznała, że najwyższy czas rozpocząć ewakuację. Odłożyła serwetkę na stół i dopiła resztkę wina.