Читать книгу Brud онлайн
69 страница из 103
Stefan sięgnął po whisky, wypił kolejny łyk, znów zaciągnął się dymem. Cygaro jeszcze nigdy mu tak nie smakowało.
ssss1
Dopiero następnego dnia nad ranem Zybert uznał, że zaczyna powoli ogarniać zawartość teczki Waldemara Skonecznego. Większość materiałów rozłożył na białych deskach podłogi, a część pojedynczych kart przypiął do ściany. Żmudna lektura dokumentów, uzupełniana informacjami wyciągniętymi z czeluści internetu, pozwoliła mu stworzyć coś w rodzaju mapy przeszłości krezusa. Poruszał się po niej już na tyle swobodnie, że z pamięci mógł cytować poszczególne daty i wydarzenia. Kilka telefonów do zaufanych byłych i obecnych pracowników IPN zdecydowanie ułatwiło sprawę. Głównym problemem nie była liczba raportów, bo te Skoneczny dostarczał chętnie i często. Miał olbrzymi talent do zjednywania sobie ludzi, szczery uśmiech, był inteligentny i przystojny. Umiał trafić do każdego, a na dodatek nie miał właściwie żadnego problemu z doprowadzaniem do sytuacji, w których ludzie zwierzali mu się z najintymniejszych sekretów.