Читать книгу Brud онлайн
72 страница из 103
– Dzień dobry, mam nadzieję, że nie przeszkadzam. – Zaspany Zybert dopiero po chwili skojarzył, że głos po drugiej stronie należy do Staruchowskiej.
– Dzień dobry, ależ skąd, bardzo proszę, w czym mogę pani pomóc?
– Czy udało się panu coś ustalić?
– Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, co z tym zrobić. Muszę odezwać się do kolegów z Bułgarii i zacząć tam drążyć… – Usiadł na kanapie i dłonią starł z twarzy resztki snu.
– To bardzo niedobrze. – Kobieta cicho westchnęła do słuchawki. Zapadła cisza, którą po kilkunastu sekundach przerwał dziennikarz.
– Myślę, że… Powinna pani spróbować odszukać jakiekolwiek informacje na temat Oficera albo jakiś dodatkowy trop. Może w internecie coś uda się znaleźć.
– To pan jest dziennikarzem i do tego zdecydowanie młodszym ode mnie. Myślałam, że skoro Piotrek pana polecił, to mam do czynienia z profesjonalistą. – Oskarżenie w jej słowach mieszało się z ironią. Zybert miał już na końcu języka soczystą ripostę, gdy przypomniał sobie prośbę Piotra.
– Ma pani w ogóle jakieś zdjęcie Oficera?