Читать книгу Brud онлайн
73 страница из 103
– Gdybym miała, tobym już ją panu pokazała… – powiedziała i chciała coś dodać, ale nagły kaszel przerwał rozmowę.
Rozłączyła się. Zybert włączył ekspres do kawy. Aromatyczne espresso szybko wypełniło śnieżnobiałą filiżankę. Nalał wody do szklanki i wyszedł na lewy pokład, o który był oparty trap. Przyglądał się z niepokojem naprężonym cumom, gdy znów zadzwonił telefon.
– Przepraszam, już mi lepiej.
Żeby ratować się przed kłopotliwą ciszą w słuchawce, powtórzył pytanie:
– Zatem, czy ma pani jego fotografię albo umie go pani chociaż porządnie opisać? Mówiła pani, że ma jakieś materiały. – Patrzył teraz w głąb portu i gorączkowo zastanawiał się, jak dalej poprowadzić rozmowę.
– Mam trochę szpargałów – odpowiedziała Staruchowska. – Przed laty próbowałam ustalić, kto zabił moich rodziców, więc zbierałam różne papiery, wycinki z gazet, fotografie i takie tam. Notatek też mam trochę.
– To już coś – odpowiedział Wiktor. – Tylko cały czas nurtuje mnie pytanie, dlaczego w ogóle miałbym się tym zajmować tutaj, w Polsce? – Usiadł na ławce i postawił filiżankę na desce. Obok barki przepłynęła grupa trenujących kajakarek. Pomachał im.