Читать книгу Dziennik śmierci онлайн
73 страница из 108
Zamykanie podejrzanego w pokoju przesłuchań było dobrze znanym trikiem psychologicznym, do którego często uciekali się śledczy i który przynosił korzyści dwojakiego rodzaju.
Po pierwsze, długie oczekiwanie wzmagało niepokój i działało irytująco. Podejrzany, który się denerwował i czuł niepewnie, o wiele łatwiej popełniał błędy i gubił się w zeznaniach podczas przesłuchania. Kajdanki ograniczały jego ruchy, ale co ważniejsze, nasuwały przypuszczenie, że policja już uważa go za winnego, co jeszcze bardziej potęgowało obawy.
A po drugie, chociaż podejrzany był sam w pokoju przesłuchań, policja cały czas miała na niego oko. Za pomocą kamer albo przez lustro fenickie można było obserwować jego ruchy, pozycję ciała i wyraz twarzy. Zazwyczaj robił to detektyw, który prowadził przesłuchanie, albo psycholog policyjny. Mikrofony w pomieszczeniu również były włączone i czasami do śledczych uśmiechało się szczęście, kiedy podejrzany przebywający w samotności przez długi czas mówił coś do siebie. Nerwowi delikwenci, którzy mieli coś na sumieniu, przeważnie ćwiczyli odpowiedzi na pytania.