Читать книгу Czerwony jeździec онлайн
59 страница из 123
– Proszę. Od Sawczenki. – Szary rękaw machnął w kierunku Zajcewa. Śledczy nie zdążył się przyjrzeć twarzy odprowadzającego.
– Witajcie, towarzyszu – powiedział z pewnym zdziwieniem Kolcow. Szeroka buźka z krótkim nosem i baczkami przypominała kocią. Okrągłe oczy spoglądały pytająco na niespodziewanego gościa i nie znajdowały odpowiedzi. Ani student, ani laborant, ani dorożkarz, ani technik weterynarii, ani kołchoźnik. Więc kto?
– Jesteście z gazety? – zapytał wreszcie Kolcow.
Poderwał szeroki, nieco prostokątny tułów i wyciągnął szeroką dłoń. Zajcew ją uścisnął – mocna. Na nosie dostrzegł czerwone żyłki: lubi sobie golnąć. Kolcow wyglądał na człowieka dobrze po pięćdziesiątce.
– Leningradzki Wydział Śledczy. Zajcew.
Oczy od razu zamknęły się od wewnątrz, Zajcew natychmiast to zauważył. Ale to jeszcze nic nie znaczyło. Być może towarzysza Kolcowa zwyczajnie złościło to, że marnują jego czas na głupoty.
– Wydział śledczy? Sawa… Towarzysz Sawczenko – poprawił się niechętnie – powiedział tylko, że przyszliście w sprawie Pierniczka.