Читать книгу Czerwony jeździec онлайн
60 страница из 123
Krzesło Kolcowa znowu skrzypnęło, przyjmując z powrotem krępe, zbite ciało.
– Wszystko się zgadza. Chcę po prostu ustalić kilka szczegółów. To w końcu sławny koń.
Kolcow patrzył na niego jakby z oddali. To jeszcze nie sprawiało, że był czemukolwiek winny. Nikt nie lubi rozmawiać z milicją. A tym bardziej z wydziałem śledczym.
– Wiecie, ze sławnymi końmi jest tak samo jak i ze sławnymi ludźmi: artystami, uczonymi czy pisarzami. Wszyscy obywatele radzieccy są oczywiście równi wobec prawa, ale… Sławna osobistość z konieczności przyciąga uwagę. Rozumiecie, o czym mówię, prawda?
Spojrzenie wciąż nieustępliwe. Pewnie właśnie tak patrzy na studentów, którzy na egzaminie bajerują nie na temat. Czas zmienić płytę.
– Tak, Pierniczek bez wątpienia był niezwykłym koniem –zgodził się niechętnie weterynarz.
– O to, to – odparł Zajcew innym tonem. – Nie jestem żadnym graczem, ale nawet ja, wiecie, nie opuszczałem jego występów. Chciałem tylko popatrzeć na ten cud natury. Nawet laik to rozumie. Weźmy takiego Tołstoja i jego Bystronogiego.