Читать книгу Czerwony jeździec онлайн
70 страница из 123
* * *
Technik niczego ważnego nie powiedział. A ściśle mówiąc, jego wypowiedź charakteryzowała się, jak zawsze, logiką i zwięzłością. I w tym cały problem. Konstrukcja pojazdu spełniała standardy. Złowieszcza ręka nie odkręciła ani jednej śrubki, nie podpiłowała ani jednego drążka. Uszkodzenia również odpowiadały przebiegowi wypadków. Uderzenie o bandę. Kilka obrotów. Kolejne uderzenie, po którym Perłowy wyleciał z wozu niczym manekin z cyrkowej katapulty. A pusty pojazd zwalniał, wykonując przy tym jeszcze kilka koziołków, które zmieniły lekką konstrukcję w coś przypominającego wielkiego rozgniecionego owada.
– I dokąd go teraz? – zapytał technik.
– Daj pionierom – nakazał Zajcew, chwytając za uchwyt.
– Dlaczego?
– Nie ma odcisków?
– Tylko woźnicy.
Perłowy sam założył uprząż przed wyścigiem.
– No dobra, daj to na złom. Tylko raport złóż.
* * *
Sygnał nie różnił się niczym od innych niezliczonych Gwizdków i Świstów: krzywe schodki do piwnicy, wieczorne słońce przenikające radośnie przez zabrudzone okienka tuż nad chodnikiem. Zajcew wszedł do środka i od razu przytłoczył go panujący tu hałas. Jeżeli ulubioną rozrywką leningradzkich robotnic było kino, to główną pociechą mężczyzn z robotniczych przedmieść było wyskakiwanie na jednego. Przy wysokich stolikach, przy których się stało, tłoczyli się spragnieni klienci.