Читать книгу Niewierni онлайн
134 страница из 323
Musiał się spotkać z profesorem Ahmedem al-Husajnem. To było ważne. Bardzo ważne!
Samolot powrotny z Sany do Stambułu miał dopiero następnego dnia wieczorem. Nie mógł się jednak spóźnić, bo w Wiedniu musiał załatwić pilną sprawę. Nie zastanawiał się nad tym teraz, bo sądził, że to zadanie jest proste, podobne do wielu innych, jakie dotąd realizował.
Na początku, kiedy wstąpił do Al-Kaidy, był łącznikiem. Z czasem zaczął wykonywać coraz ważniejsze i trudniejsze zadania. Spotkał się kilka razy z Osamą i wielokrotnie z Ajmanem. Wyraźnie przypadł im do gustu, bo od tego czasu całe otoczenie zaczęło go traktować jak świątobliwego imama dżihadu. Zrazu czuł się wyróżniony, potem zaczęło go to śmieszyć. W końcu przestał zwracać na to uwagę. Teraz jednak zachowanie Sajeda, którego przecież znał jak nikogo w Bazie, wskazywało, że choć nadal postrzega otoczenie tak, jak postrzegał, to jednak ono samo się zmieniło. Zdał sobie sprawę, że jest jednym z najstarszych żyjących bojowników, choć nie pełni żadnej funkcji kierowniczej. Od sześciu lat nie był też w Pakistanie ani Afganistanie i od dawna nie miał już bezpośredniego kontaktu z Osamą, który zginął, tak jak oczekiwał, męczeńską śmiercią. Może dlatego Karol wciąż podążał swoją drogą. Niebezpieczeństwo mogło się jednak czaić gdzie indziej.