Читать книгу Niewierni онлайн
137 страница из 323
Jechał, obserwując kolorowe światła miasta, które odbijały się w granatowej wodzie zatoki.
Noc była ciemna o tej porze roku, więc musiał uważać bardziej niż zwykle, bo uliczne latarnie dawały słabe światło i nie wszystkie działały.
Damba miała niewiele ponad sześć kilometrów długości, więc Karol się nie spieszył. Był już u kresu drogi i bał się, by zmęczenie i jakiś fatalny przypadek nie spowodowały niepotrzebnego zagrożenia.
Po kilku minutach dojechał do Chormaksaru. Kiedyś była tu baza brytyjskiego RAF-u i najlepsza dzielnica willowa Adenu, dzisiaj mocno już podupadła. Rodzice Karola przez kilka lat wynajmowali tu dom, lecz po jakimś czasie przenieśli się do nowych bloków w Al-Maali, bliżej portu.
Profesor Ahmed al-Husajn miał siedemdziesiąt dwa lata i był szczupłym, niewysokim mężczyzną o ciemnej karnacji i regularnych rysach. Trudno było jednak nazwać go starcem.
Gęste, kręcone włosy, mocno przeplatane srebrem, nosił krótko obcięte. Karol uważał, że dodają jego twarzy niezwykłego dramatyzmu i dostojeństwa, lecz w gruncie rzeczy profesor był typowym jemeńskim Arabem.