Главная » 1793 читать онлайн | страница 117

Читать книгу 1793 онлайн

117 страница из 127

– Tak to widzicie? No cóż… Tak naprawdę nazywam się Jöns Kuling i potrafię się przyznać, gdy ktoś przyłapie mnie na kłamstwie.

Cardell kiwa głową w stronę chłopaka, który nadal stoi pochłonięty własnymi myślami.

– Kto to jest?

– Mój brat Måns. Pewnie się domyślacie, że nie jest normalny. Nasi rodzice nie pochodzili z dużego miasta jak wy, tylko z tak małej wsi, że nie było w niej dobrej partii, więc kiedy mój ojciec dorósł i można było pomyśleć o ożenku, wziął za żonę własną siostrę. Za tak ciężkie naruszenie Bożego prawa zapłacił wysoką cenę, która ma na imię Måns. Gdy brat wychodził na świat z łona matki, pozbawił ją życia, a położna powiedziała, że nigdy wcześniej nie widziała tak wielkiego urwisa. Żaden z niego myśliciel, ale jeśli potrzebny jest ktoś, kto godzinami będzie nieść tył lektyki i słowem się nie poskarży, to lepszego niż Måns nie znajdziecie.

– Rozumiem, że wy dźwigacie przód lektyki?

– Mówicie jak z książki. Gdyby role się odwróciły, trafilibyśmy do piekła, zanim biedny pasażer by się zorientował. Teraz tu siedzimy i czekamy na lepsze dni. Cieśla kazał nam przyjść jutro rano, ale lektyka to jedyna rzecz, z jakiej żyjemy, więc nie pozostawimy jej swojemu losowi. Zwłaszcza że nasz darczyńca dał nam do zrozumienia, iż nasze zachowanie w ostatnim czasie nie było w pełni zadowalające. Ostrzegł nas, że jeśli ktoś się zjawi i będzie nas pytał o zieloną lektykę, a szczególnie o to, gdzie była przez ostanie dni, źle się to dla nas skończy. Chyba że zaradzimy temu na miejscu. Rozumiecie, co mam na myśli? No więc teraz tu stoimy: wy, ja i Måns.

Правообладателям