Главная » 1793 читать онлайн | страница 118

Читать книгу 1793 онлайн

118 страница из 127

Jöns wstaje i rozwiązuje węzeł sznura, którym olbrzym jest przywiązany do poręczy. Ten robi kilka kroków po podwórzu i kręci karkiem, żeby rozluźnić sztywne mięśnie, po czym wydmuchuje z nosa zalegający w środku śluz. Uśmiecha się złośliwie do Cardella i unosi wielkie jak bochny chleba pięści. Barki i uda ma wygięte po latach pracy pod ciężarem lektyki.

– Nie powinniście tu przychodzić, żeby węszyć, bo właśnie tutaj wasz ziemski żywot dobiegnie końca. Chodźcie ze mną za róg, zobaczymy, na co was stać.

Cardell zatacza koło w lewo, żeby przez cały czas mieć Jönsa i Månsa na oku. Wielki dzieciak wydaje się być podatny na zmiany nastroju, jakie dokonują się w jego otoczeniu. Podskakuje w miejscu, wydając przy tym krótkie, pełne oczekiwania dźwięki. Pod spodniami, które ciasno przylegają do ud, odcina się gruby jak ręka członek. Po wykonaniu paru uników Cardell zadaje pierwszy cios. Drewnianym kikutem trafia Jönsa Kulinga w bok. Ten zgina się wpół. Jest zdziwiony tym, co się stało, ale zaczyna się głośno śmiać. Przesuwa wzdłuż boku dłonią i dziwi się, widząc, że ta jest brudna od krwi.

Правообладателям