Читать книгу 1793 онлайн
27 страница из 127
Winge patrzy naczelnikowi policji w oczy, lecz tym razem to Norlin unika jego wzroku.
ssss1
Cardell schodzi zboczem Młyńskiej Góry i spluwa brązową od tytoniu śliną do rynsztoka. Przed chwilą umył się wodą ze studni u swojego kuzyna i pożyczył od niego koszulę. Za białkowanymi zabudowaniami, które stoją na zboczu opadającym w stronę otulonej tumanami mgły zatoki Gullfjärden, kryje się zbudowane na wyspie miasto, do którego przylega wyspa Riddarholmen. Razem przypominają czarnego kolosa, który wyłania się z wód jeziora Mälaren. Gdzieniegdzie przebłyskują pojedyncze światła.
Ledwo opuszcza dzielnicę, w której zażył kąpieli, a spotyka człowieka z ospowatą twarzą i srebrną policyjną blachą na szyi. Policjant zmierza w stronę śluzy Polhema.
– Czy wiecie, co się stało z ciałem znalezionym w jeziorze? Nazywam się Cardell. To ja wyciągnąłem je godzinę temu na brzeg.
– Słyszałem. Znam was. Jesteście pomocnikiem strażnika, prawda? Zwłoki są na razie w kostnicy przy kościele Mariackim. Do kroćset! W życiu nie widziałem czegoś tak paskudnego. Zważywszy na okoliczności, w jakich doszło do waszego spotkania z nieboszczykiem, pomyślałem, że wasze czynności na tym się kończą. Teraz już wiecie. Muszę wracać na posterunek, żeby przed świtem złożyć raport.