Читать книгу 1793 онлайн
32 страница из 127
– Zaraz.
Schwalbe zapala dwie latarnie od płonącej szczapki i od razu ją gasi. Na stole leży dobrze odżywiony kocur i przeczesuje futro łapą, którą przed chwilą wylizał. Grabarz podaje Cardellowi jedną latarnię, zamyka za sobą drzwi i rusza przed siebie, powłócząc nogą. Po drugiej stronie dziedzińca znajduje się kamienny budynek z murowanymi ścianami i klepiskiem zamiast podłogi. Schwalbe przykłada dłoń do ust i przed otwarciem zamkniętych na klucz drzwi wydaje z siebie szereg krótkich, głośnych dźwięków.
– To na szczury. Lepiej, jak ja je przestraszę, niż one mnie.
Pomieszczenie przypomina składowisko rupieci. Szpadle, kilofy i łopaty, świeże i używane drewno na trumny, fragmenty płyt nagrobnych, które popękały od zimowych mrozów. Ciało, które przyszli obejrzeć, spoczywa na niskiej ławie, owinięte w materiał. W środku jest chłodno, ale wyraźnie czuć odór śmierci.
Grabarz pokazuje wbity w ścianę żelazny hak. Cardell wiesza na nim swoją latarnię. Schwalbe unosi głowę, splata stwardniałe, zrogowaciałe dłonie i przestępuje z nogi na nogę. Widać, że czuje się nieswojo.