Читать книгу 1793 онлайн
57 страница из 127
– Jestem poetą, do usług.
Cardell patrzy na niego z niedowierzaniem.
– „O, bohaterze, patrz i drżyj! Zwycięstwa i odwagę opiewam twą. Stąpasz po zwłokach braci swych, zalanych tychże krwią!”
– Wygarbowałem im skórę, ale żaden z nich nie był z mojej rodziny. Czy to tak zarabiacie na swoje utrzymanie? Pisaniem wierszy?
Blom ściąga usta i zapala od kaganka swoją glinianą fajkę.
– Przekleństwo poety! Wszyscy uważają się za krytyków, ale to na szczęście nie jest moje jedyne źródło utrzymania. Na co dzień urzęduję w biurze policji na Zamkowym Wzgórzu. Od stycznia zajmuję stanowisko sekretarza.
Cardell dopiero teraz przypomniał sobie Wingego i słowa, które ten rzucił na pożegnanie.
– Czy znacie Cecila Wingego?
Blom patrzy na Cardella w zamyśleniu i wypuszcza z ust kółko dymu.
– Jeśli ktoś choć raz się z nim spotkał, nigdy go nie zapomni.
– Kim jest ten człowiek? Co możecie mi o nim opowiedzieć?
– Zaczął się tam kręcić w tym samym czasie, gdy naczelnikiem policji został Norlin. Zawarli ze sobą coś w rodzaju umowy. Norlin dał mu wolną rękę i Winge może robić to, co uzna za stosowne, oczywiście w granicach prawa. Interesują go tylko pewne rodzaje przestępstw. Innymi się nie zajmuje.