Читать книгу 1793 онлайн
66 страница из 127
– A… to wy… Babka mogła powiedzieć.
Dziewczyna mówi z miłym wschodnim akcentem. Winge kiwa w odpowiedzi głową i rozgląda się dyskretnie po pokoju, żeby się upewnić, czy został przygotowany zgodnie z jego życzeniem. Potem podaje dziewczynie niewielką sakiewkę. Jest w niej kwota, którą uzgodnili dawno temu. Dziewczyna daje mu znak, żeby położył pieniądze na komodzie.
– Zostaniecie na całą noc, tak jak zawsze?
– Tak, Johanno. Mam nadzieję, że tyle pieniędzy wystarczy.
Dziewczyna wybucha śmiechem.
– Nawet gdyby ich było za mało, jestem gotowa udzielić wam rabatu. Jesteście moim najlepszym klientem. Dobrze płacicie i niewiele chcecie. Tutaj bywa zazwyczaj odwrotnie. A może tym razem chcielibyście czegoś innego?
Winge kręci głową.
– Nie. Wszystko jak zwykle.
Zdejmuje płaszcz i rozwiązuje krawat. Z kieszeni kamizelki wyjmuje małą butelkę i ostrożnie podaje ją dziewczynie. Ta wyciąga korek i wylewa kilka kropel na szyję i dekolt. Winge wiesza koszulę i spodnie na oparciu krzesła i kładzie się do łóżka. Dziewczyna też się rozbiera, wchodzi pod kołdrę i kładzie się obok niego.