Читать книгу Grzeszna i święta онлайн
14 страница из 42
– Halo – znowu półprzytomnie powiedziała Anna. – Czy ty, Przemku, nie masz sumienia?
– W sprawie sumienia niejakiego Przemka nie jestem gotów się wypowiadać, ale o moim możemy porozmawiać – zabrzmiał w słuchawce nieznany głos.
– Halo… Z kim rozmawiam? – zapytała z nieskrywanym zdziwieniem.
– Tu Marcin. Obudziłem cię?
– Nie, nie, już nie śpię. Dzień dobry…
– Czy urocza sąsiadka uczyni mi ten zaszczyt i przyjmie zaproszenie na spacer po parku w Wilanowie, a potem da się uwieść gorącą czekoladą wprost od Wedla?
– Urocza sąsiadka jest skłonna przyjąć zaproszenie – zachichotała Anna. Od dawna żaden mężczyzna nie zwracał się do niej tak poetycko. Była w siódmym niebie. Wiedziała, że czar prędzej czy później pryśnie, ale w tej chwili wolała się nad tym nie zastanawiać.
– Czy w południe, gdy słońce będzie najwyżej na niebie, mogę przyjść w progi sąsiadki, by ofiarować jej swoje ramię?
– Punktualnie w samo południe będę oczekiwała sąsiada – odpowiedziała z rozbawieniem i odłożyła słuchawkę.