Читать книгу Grzeszna i święta онлайн
18 страница из 42
Czas w towarzystwie Marcina upływał bardzo przyjemnie. Anna podświadomie czuła, że ich dusze łączy jakaś głębsza więź. W jego oczach dostrzegła ciekawość, w dotyku dłoni czułość, a w tym, co mówił – swobodę, jakiej brakowało wszystkim mężczyznom, z którymi umawiała się dotychczas. Wprawdzie wciąż miała wrażenie, że ten ideał męskości coś przed nią ukrywa… Ale czy nie jest tak, że każdy w najgłębszych zakamarkach duszy pielęgnuje jakąś tajemnicę? Ktoś, kto tajemnic nie ma, jest martwy – mawiała matka Anny. Może coś w tym jest? Może tajemnice są wpisane w egzystencję człowieka, a wyjawione zmieniają nieodwracalnie bieg jego życia? Zmieniają – to pewne, ale czy zawsze na lepsze?
Rozdział VII
Następnego dnia rano Marcin zdawał relację Bartkowi.
– Najpierw spacer, potem kawiarnia, niesamowicie inteligentna babka, wiesz?
– Ty mi nie pierdol o jej inteligencji, tylko wal śmiało, czy ją przeleciałeś – zaintonował Bartek.