Читать книгу Grzeszna i święta онлайн
19 страница из 42
– No nie nazwałbym tego w ten sposób.
– A jednak! Bo już myślałem, że ci całkiem na mózg padło z tą nauczycielką.
– Wpadłem jak śliwka w kompot, stary. Nie mogę o niej przestać myśleć. Zasypiam, widzę ją. Budzę się, widzę ją.
– Jest gorzej, niż myślałem – pokręcił głową Bartek. – Czy ty się aby nie zakochałeś?
– Ja się z nią ożenię, Bartek, ale musisz mi coś obiecać, rozumiesz? Musisz.
– Ta, pewnie… Nawarzyłeś piwa, to teraz je pij, do dna. Ale mnie w to nie mieszaj – Bartek obruszył się i wyszedł do kuchni. Po chwili wrócił z dwiema szklankami whisky.
– Masz, jest dziewiąta rano, ale piwo to chyba będzie za łagodne na tę rozmowę.
Marcin był wyraźnie podenerwowany. Odkąd poznał Annę, jego myśli wciąż krążyły wokół niej. Wiedział, że będzie to trudny związek.
Rozdział VIII
Kiedy Marcin coraz bardziej otwierał się przed Bartkiem, Anna jadła obiad w rodzinnym domu. Odkąd się wyprowadziła, tradycją stały się coniedzielne posiłki w towarzystwie rodziców i młodszego, zbuntowanego brata, który wprawdzie mieszkał jeszcze z mamusią i tatusiem, ale coraz częściej znikał na całe noce.