Читать книгу Grzeszna i święta онлайн
20 страница из 42
– To gdzie, młody, wczoraj balowałeś? – z rozbrajającym uśmiechem zapytała Anna.
– Ty lepiej powiedz, z kim się wczoraj szlajałaś po parku w Wilanowie – ni z gruchy, ni z pietruchy odparował braciszek. – Jakiś nowy kolo?
– A ty mnie śledzisz czy w końcu się wybrałeś na jakąś randkę? – odparła, nie tracąc dobrego humoru.
– Powiedzmy, że mam cię na oku – zachichotał Tomek.
– No, opowiadaj, opowiadaj – wtrąciła mama. – Czyżby nasza córka spotkała w końcu swego rycerza?
– Bo mama spotkała swojego już trzydzieści pięć lat temu – stwierdził dumnie tata, wypinając pierś.
– I od tej pory mój rycerz na wszystko mi pozwala. Mogę prać, sprzątać, na gotowanie też wyraża zgodę – zripostowała mama i wyszła do kuchni po deser.
Niedzielne popołudnie jak zwykle upłynęło w miłej atmosferze. Wzajemne dogryzanie nie miało nic wspólnego ze zwykłą ludzką złośliwością, a jedynie świadczyło o tym, że rodzina czuje się ze sobą dobrze. Po obiedzie Tomek pobiegł na próbę swojego zespołu, tata, z racji tego, że pochłaniał niesamowitą liczbę książek, zajął się czytaniem kolejnej z nich, a matka z córką wyszły na taras, usiadły w wiklinowych fotelach i wystawiły twarze do słońca.