Читать книгу Wzgórze Wisielców онлайн
75 страница из 110
Zdając sobie sprawę, że błądzi myślami, Freyja znów skupiła uwagę na chłopcu.
– Teraz zadam ci kilka pytań dotyczących miejsca, w którym cię znaleźliśmy, Siggi. Pamiętasz, prawda? To było całkiem niedawno.
– W domu tego pana.
– Tak, w domu tego pana. Czy byłeś tam wcześniej? – Siggi przecząco pokręcił głową. – Czy znasz pana, który tam mieszka? Ma na imię Helgi. – Znów ten sam ruch głową. – Czy on zna twoją mamę albo twojego tatę?
– Nie wiem.
– Czy Helgi, czyli pan, który tam mieszka, przyszedł kiedyś do twojego domu albo spotkał się z tobą w jakimś innymi miejscu, w którym byłeś z mamą albo tatą? – Pytanie okazało się zbyt długie i Siggi zrobił zdezorientowaną minę. Gdy Freyja rozbiła je na dwa, przecząco odpowiedział na jedno i drugie.
– W takim razie powiedz mi, jak się znalazłeś w jego mieszkaniu? Z kim tam przyszedłeś? Przyprowadziła cię tam mama albo tata?
– Nie, ten pan.
– To znaczy Helgi? Pan, który tam mieszka?
Siggi energicznie wzruszył ramionami, Freyja wyjęła więc wizerunek zamordowanego mężczyzny, który dał jej Huldar. Zdjęcie paszportowe, widocznie policji nie udało się jeszcze zdobyć niczego lepszego. Mężczyzna wyglądał jak typowy biznesmen, niewiele po trzydziestce, ubrany w marynarkę i koszulę garniturową, zapewne jedną z tych, które widziała w jego garderobie. Wyglądał przeciętnie, nie był ani przystojny, ani brzydki, ale emanował pewnością siebie typową dla ludzi przyzwyczajonych do wydawania poleceń. Oprócz tego był gładko ogolony, miał modną fryzurę i wyraz twarzy, który mówił: „Jestem zbyt zajęty i zbyt ważny, żeby tracić czas na robienie sobie zdjęć”.