Читать книгу Wzgórze Wisielców онлайн
81 страница из 110
Drzwi się otworzyły i weszli do środka. Mieszkanie nie było tak nieskazitelnie czyste jak w czasie poprzedniej wizyty w nim Huldara. Gdziekolwiek spojrzeli, widzieli ślady proszku daktyloskopijnego pozostawione przez techników kryminalistycznych, a meble zostały odsunięte od ścian, co zepsuło całą aranżację. Śmierć nie ma szacunku dla tych, których zabrała.
– Czy miewał wielu gości? – Gudlaugur rozglądał się dookoła z lekko otwartymi ustami. Huldar uświadomił sobie, że on sam musiał mieć równie zdziwioną minę, gdy wszedł tu po raz pierwszy.
– Nie zwracam uwagi na takie rzeczy. Jestem administratorem, nie odźwiernym.
Gudlaugur lekko się zaczerwienił.
– Oczywiście.
Administrator, który nie był odźwiernym, zorientował się, że jego odpowiedź zabrzmiała opryskliwie, i próbował jakoś to naprawić.
– Owszem, od czasu do czasu widywałem go w towarzystwie innych ludzi, czyli miewał gości. Po prostu nie wiem ilu.
– To były kobiety? Mężczyźnie? Dzieci? – Huldar wszedł dalej do mieszkania i zauważył, że ze stołu kuchennego zniknęła paczka z prezentem. Niewątpliwie technicy kryminalistyczni zabrali ją do siebie razem z innymi przedmiotami, które wymagały dokładniejszych oględzin.