Читать книгу Pogrzebani онлайн
18 страница из 92
Przetarł zmęczone oczy. Odpowiedziała mu cisza.
Zatoczył szeroki łuk i wszedł na działkę. Nie należała do największych, ale były tam drzewa, tyły budynków, za którymi mogła przystanąć, zamkniętych przed laty szarych, wyblakłych hoteli pokrytych pasami kolorowego sidingu, obiektów zrewitalizowanych i przeznaczonych do innych celów. Niektóre zaczęły przyjmować wywłaszczonych i bezbronnych, przenoszonych tu z innych miast. Mieszkania były tanie.
Działka tonęła w ich cieniu, ledwie kilka minut spacerkiem od brzegu morza, za ogrodzeniem z kutego żelaza, czarnym i ozdobnym. Może kiedyś był tu ogród. Michael szedł przed siebie.
Aż doszedł do końca działki. W oddali przejechał z warkotem samochód, potem następny.
– Annie?
Nic. Nigdzie jej nie było.
* * *
Wszystkie z dawien dawna ulubione miejsca.
LODY, DZIESIĘĆ SMAKÓW.
HERBACIARNIA U TATY.
NAPRAWA BUTÓW I DORABIANIE KLUCZY. NA POCZEKANIU.
AMERICAN CHIP SALON (zapomnieli o jeszcze jednym O i nazwa się przyjęła).
DEMOBIL WOJSKOWY z gniewnym sprzedawcą, który czytając gniewną gazetę, łypał spode łba na każdego, kto śmiał przejść obok.