Читать книгу Pogrzebani онлайн
49 страница из 92
Alec znów się zawahał.
– Rozmawiają ze mną inaczej niż z tobą – odparł. – To wszystko.
– Ale kto? Jacy ludzie?
– Tutejsi. Nie wiem.
– Niby jak z tobą rozmawiają?
– Są jacyś tacy… cisi. Gapią się na mnie. Mają gdzieś, czy to widzę, i otwarcie się gapią. Jakby nie chcieli mnie poznać albo woleli, żeby mnie tu nie było. Nie wiem, może dlatego, że mam taką pracę albo że mówię, jak mówię…
– Lubią, nie lubią, dlaczego ci na tym zależy?
– Bo… Nie wiem. – Alec zmarszczył czoło. – Chyba powinno nam zależeć, nie?
George roześmiał się, dopił piwo i zamówił następne.
– Życia ci nie wystarczy na takie zmartwienia. Musisz spojrzeć na to z innej perspektywy i tyle.
– Po prostu nie lubię, kiedy ktoś mnie osądza.
* * *
Pogadali trochę o sprawie, o świadkach i dwóch potencjalnych sprawcach. W końcu rozmowa zeszła na temat ich szefa.
Przed paroma tygodniami znowu odeszło od nich kilku policjantów – Alec prawie ich nie znał, ale George tak, byli jego kumplami, partnerami i w ogóle.
– Harry zrobił chyba to, co musiał.