Читать книгу Pogrzebani онлайн
63 страница из 92
Mężczyzna milczał. Wyglądał tak, jakby nadepnęła mu na nogę.
Ona też poczuła się dziwnie.
– Czy my się znamy? – spytała. – Chyba gdzieś pana widziałam.
– Nie. – Policjant szybko zamrugał. Złagodniała mu twarz. – Przepraszam… Nie, nie sądzę. – Podrapał się w szyję, sztucznie uśmiechnął i wyciągnął do niej rękę. – Detektyw sierżant Alec Nichols. Miło mi panią poznać.
Miał krzepki uścisk, lecz była na to przygotowana i uścisnęła mu dłoń jeszcze mocniej. Miał zaczerwienione oczy. Był silnym mężczyzną, ale źle wyglądał.
Ominęła go wzrokiem i spojrzała w dół.
Na ziemi leżała wrona zbryzgana zakrzepłą krwią. Coś musiało ją pokiereszować.
– Przepraszam, jestem dzisiaj trochę nieprzytomny. – Nichols zawahał się i przetarł oczy. – W nocy miałem robotę, prawie nie spałem…
– Wierzę.
Cooper znowu spojrzała na wronę, on też.
– Nie wiem, czy to ważne, ale wczoraj jej tu nie było. To ja znalazłem te konie. To znaczy po panu Cole’ u i jego córce…
Podniosła wzrok. Nie mogła go rozgryźć. Robił wrażenie zdenerwowanego, przynajmniej początkowo. Ale nie tylko zdenerwowanego. Prawda?