Читать книгу Pogrzebani онлайн
69 страница из 92
Chodziło mu o to, czy głowy obcięto przed, czy po śmierci koni.
Czy odczuwały ból.
Odparła, że nie wie.
Skłamała.
* * *
Pole przecinały ślady opon prowadzące aż do drogi. Pokazał jej zdjęcia. Duży furgon. Jak dotąd nie ustalili marki ani modelu.
– Monitoring? – spytała.
Pokręcił głową.
Nieco dalej, dobrze widoczny z miejsca przestępstwa, stał zniszczony kamienny dom. Ich świadek tam spał. Widział, jak dwóch sprawców zakopuje głowy, jeden płakał. Okolica była usiana takimi zapomnianymi ruinami.
Na zewnątrz, w świetle dnia, jak na dłoni widać było całą resztę. Sylwetki porzuconych traktorów, samochodów. Zielone, kipiące życiem i opuszczone. Gdzieś za nimi pobekiwały głodne owce.
Słońce stało już nieco wyżej. Robiło się coraz cieplej.
– Pytał pan…
– Tak? – Nichols zwrócił do niej głowę.
– Pytał pan, czy coś takiego widziałam. – Cooper zawahała się. Na łące za drogą pasły się owce i jedna z nich uparcie się na nią gapiła. Cooper uciekła wzrokiem w bok. – Kiedyś… Prowadziliśmy kiedyś głośną sprawę na południu. Wszystko zaczęło się w Croydon, ale rozlało wzdłuż M-dwadzieścia pięć.